autor Jarek data 2015-10-16
Kiedy jesień fantazyjnie złoci
i czerwieni liście różnych drzew, a przymrozkami także srebrzy dno lasu, możemy
w jego najmłodszych fragmentach zobaczyć drzewka pochlapane białym płynem. Większość
upraw leśnych wygląda teraz tak jakby ktoś je pochlapał farbą emulsyjną. Czasem
w kilku czy kilkunastoletnich młodnikach sosnowych niektóre główne pędy
pozbawione już igieł także są pokryte biała mazią. W jakim celu i komu chce się
mazać jasną cieczą okółki sosenek w młodnikach i spryskiwać nią wierzchołki
dębów, buków czy sosen w uprawach leśnych?
To nie przejaw szkodnictwa
ani sposób na pozbycie się zbędnej farby. To pracownicy zakładów usług leśnych na
zlecenie leśniczych zabezpieczają uprawy i młodniki przed skutkami nadmiernej
presji zwierzyny leśnej. Wciąż przecież poszukujemy
jak najlepszych sposobów na zachowanie równowagi w relacjach las-zwierzyna.
Człowiek dawno temu zakłócił równowagę w przyrodzie poprzez intensywną
gospodarkę w lasach ale też na polach. Grzechem ludzi wobec przyrody można
nazwać wytępienie dużych drapieżników-
rysia, wilka czy niedźwiedzia. Być może z braku presji tych pięknych zwierząt
niektóre grupy roślinożerców dynamicznie się rozwijają, zakłócając harmonię
przyrody. Coraz większym problemem dla lasu, a szczególnie dla jego młodego
pokolenia są duże ssaki kopytne.

Zgryzają uprawy, zarówno naturalnego
pochodzenia jak i ze sztucznego sadzenia, niszczą wierzchołkowe pędy, a czasem
całe drzewka. Spałują dorodne młodniki- zdzierając korę z pni drzewek,
najczęściej naszej najpospolitszej sosny.

Głównie chodzi tu o jelenie i sarny, czasami
także o łosie, żubry, ostatnio również o coraz liczniejsze daniele. Zdarza się,
że, że szkody wyrządzają także dziki, wyrywając świeżo posadzone w
uprawach sadzonki dębów pachnące
żołędziami.
Biała ciecz to repelenty, które są
substancjami zniechęcającymi zwierzynę płową czyli wszelkie jeleniowate do
zgryzania i spałowania drzewek. Produkowane zwykle na bazie gorszej jakości
emulsji, odstraszają skutecznie zwierzynę smakiem i zapachem. Na rynku są ich różne
rodzaje:

Stosuje się je w uprawach-
smarując części wierzchołkowe pędu głównego

Zgryziony odcinek wierzchołkowy
i uszkodzony główny pączek przyczynia się do istotnej deformacji drzewka oraz
wymusza w efekcie wykształcenie wykrzywionego pędu głównego, odrastającego z zachowanych
pączków bocznych. W ostateczności tak
uszkodzone drzewko może zupełnie uschnąć. Czasem zostaje tylko zabezpieczony
repelentem „pędzelek”.

W młodnikach nanosi się preparat na
międzyokółki, z których opadły już igły i które są pokryte młodą, jeszcze niezdrewniałą
korą. Do zabezpieczenia repelentem wybiera się w praktyce pędy najładniejszych
drzewek, które znajdują się na wysokości
jeleniego pyska. Zarówno soczyste pączki wierzchołkowe na pędzie głównym, jak i
młoda kora drzew zawierają wodę oraz sole mineralne niezbędne dla jeleniowatych,
stąd to atrakcyjna karma dla saren, jeleni, danieli i łosi. Dlatego często
spotykamy w młodnikach takie sosny, które noszą ślady żerowania zwierzyny leśnej:

Spałowanie czyli zdzieranie
młodej kory z sosen powoduje groźne dla nich rany, przez które do wnętrza
drzewa mogą przedostać się bakterie czy grzyby. Tak uszkodzone drzewka mają zakłócony wzrost, są osłabione a
czasem całkowicie zamierają. Dlatego ich
racjonalna ochrona za pomocą repelentów ma duże znaczenie dla jakości i
trwałości lasu.
Czasami smaruje się też repelentami szyję
korzeniową drzewek dla zabezpieczenia przed szkodami od gryzoni. To kolejne
zwierzęta, które są często utrapieniem leśnika. W moim leśnictwie często
gryzonie atakują buki wprowadzane w podsadzeniach pod okapem starszego
drzewostanu. Teraz jesienią dolne, bukowe piętro lasu pyszni się wspaniałymi
kolorami.

Często jednak już wcześniej buki brązowieją i
zamierają, bo myszy obgryzają skutecznie ich dolne części strzałek. Jednak najbardziej
„dołujące” dla leśnika jest pojawienie się gryzoni w ogrodzonej siatką, pięknej
uprawie liściastej. Wtedy zamiast repelentów, których przecież nie stosujemy w
ogrodzeniach, trwałość uprawy gwarantuje właściwa pielęgnacja drzewek i umiejętne
wykaszanie chwastów. Warto też po wykoszeniu chwastów przygotować kilka słupków
z poprzeczką dla myszołowów i sów, które szybko przetrzepią gryzoniom futerka.
Czasami zdarzają się w uprawach drobne szkody od zajęcy, które też potrafią
„wedrzeć się” w ogrodzenie lub dobrać do strefy ekotonowej, na styku pole- las,
ale nie są to zwykle szkody istotne. Coraz częściej mamy też do czynienia ze
szkodami wyrządzanymi przez bobry, których populacja gwałtownie rośnie, ale to
zupełnie inny problem. Drzewa przed bobrowymi strugami uchroni tylko gęsta,
metalowa siatka…
Ważną sprawą jest właściwe i
terminowe nanoszenie repelentów na drzewka. Bo należy je nanosić na w miarę suchą
powierzchnię pędów (istotnie wpływa to na skuteczność zabiegu), po zakończonej wegetacji,
ale tak, aby zdążyć przed mrozami. Trzeba koniecznie pamiętać o właściwej
konsystencji i dobrym wymieszaniu środka.
Sposobów nanoszenia jest bardzo wiele- używane
są pędzle, smarownice, szczotki, pęczki pakuł, rozmaite rękawice.

Istotny jest wybór zabezpieczanych drzewek-
oby to nie były te, które niebawem zostaną usunięte w trakcie czyszczeń oraz
ich rozsądna ilość. Bo dla zwierząt też musi coś pozostać, dlatego repelenty
nanosimy tylko na część drzewek w uprawie czy w młodniku. To kosztowny zabieg,
bo repelenty są dość drogie, a „chlapanie” nimi wymaga sporego nakładu pracy.
Jednak cóż cenniejszego i piękniejszego ponad drzewa? Dlatego nie dziwcie się,
gdy w jesiennym lesie zobaczycie uprawy i młodniki pochlapane na biało. Leśnicy
wiedzą co robią.

Spotykamy w lasach nie tylko
pochlapane repelentami drzewka ale też całą gamę indywidualnych osłon zabezpieczających
je przed zwierzyną. Są to osłonki z tworzyw- tuby z tekpolu, spirale czy osłonki
perforowane.

Są one dość drogie, ale bardzo skuteczne, wymagają
jednak stałej troski leśnika, bo trzeba je nieustannie poprawiać oraz
niezwłocznie przenosić na inne drzewka, gdy te zabezpieczone już uciekną spod
pyska zwierzyny. Drzewka dobrze chronią także drewniane paliki -pojedyncze, po
kilka, czasem połączone poprzeczkami. Czasami stosuje się „jeże” z chrustu,
podwiązuje gałęzie sosnowe lub świerkowe do narażonych na spałowanie drzewek.
Godny polecenia jest sposób
ochrony upraw stosowany m.in. w Puszczy Noteckiej na terenie Nadleśnictwie Międzychód.
Wierzchołkowe pędy puszczańskich sosen
owija się małymi pasemkami wełny owczej. ”Owca” nie smakuje i śmierdzi
jeleniowatym, a nadleśniczy Piotr Bielanowski mówi z uśmiechem, że tak
zabezpieczone uprawy mają owczy pęd do wzrostu, a on rozpoznaje je z daleka
podczas oceny upraw. Jest to sposób dość tani, bo kilogram „owcy” kosztuje
kilka złotych i co najważniejsze
naturalny, pozbawiony chemii. Innym ciekawym sposobem także stosowanym w tym
nadleśnictwie, ale też w innych będących m.in. w zasięgu RDLP Szczecin, jest zabezpieczanie
młodników poprzez nacinanie ( rysakowanie, skaryfikację) kory sosny. Metodę tą
i urządzenie do nacinania opatentowali Lech i Daria Wyrembalscy w Urzędzie
Patentowym RP w czerwcu 1996 roku.
Ta metoda zabezpieczenia
drzewek polega nie na chlapaniu repelentem, ale na wzdłużnym, jednorazowym
nacięciu międzyokółków drzewek zagrożonych spałowaniem przy użyciu specjalnego
noża z wieloma ostrzami.

Nacięcie wykonuje się na całym obwodzie
strzałki, w odstępach 8-12 mm, do głębokości drewna bielastego. Po nacięciu
wydziela się sok komórkowy i żywica zasklepiająca to uszkodzenie. Strzałka
zabliźnia się i robi się porowata, co w połączeniu z gorzkim smakiem skutecznie
zniechęca jelenie, które praktycznie nie spałują tak zabezpieczonych drzewek.
Zabieg należy wykonać po zakończonej wegetacji sosny. Z dotychczasowych
obserwacji i opinii wynika, że metoda Wyrembalskich jest skuteczna, stosunkowo
tania i bez skutków ubocznych. No i nie trzeba się zastanawiać kto i po co
pochlapał te drzewka…
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl
~Wanda |
17.10.2015 19:46:43 |
:)teraz juz wiem po co sa malowane.Pozdrawiam i zycze milej niedzieli |
~Iza |
19.10.2015 21:40:25 |
Dość żmudna i pracochłonna robota. |
~henryk |
22.10.2015 00:03:01 |
Wszystkie te zabiegi , lacznie z grodzeniem upraw lesnych przed szkodami od zwierzyny generuja gigantyczne koszty .W skali calego kraju moze to byc nawet i kilkaset milionow zlotych ,poniewaz Lasy Panstwowe od wielu lat nie potrafia wypracowac racjonalnej polityki regulacji stanow zwierzyny plowej w lasach i zdyscyplinowac dzialalnosci kol lowieckich - uczciwe szacowanie stanow zwierzyny , wykonywanie planowanych odstrzalow ,racjonalnego gospodarowania w lowiskach , aby szkody byly znosne gospodarczo i nie trzeba byloby wywalac tylu pieniedzy w tzw. bloto . Ale co o tym moga wiedziec nasze mile kolezanki WANDA i IZA . Dobrze ze jeszcze to wszystko sie jakos kreci . DARZ BOR . |
Jarek |
25.10.2015 09:26:49 |
oczywiście masz wiele racji Henryku, ale raczej nie jest to wywalanie pieniędzy w błoto, a może w płoty... Człowiek wtrącił się w przyrodę, zburzył harmonię i to są tego efekty. Łowiectwo to skomplikowany temat i racjonalne gospodarowanie zwierzyną to szerokie pojęcie pewnie takie samo jak np. uregulowanie problemu śmieci. Lasy ponoszą też ogromne koszty sprzątania śmieci z lasów, ale czy mamy tego nie robić? A ochrona ppoż? To także ogromne koszty. Wanda i Iza tak jak wielu innych czytelników bloga pewnie wielu rzeczy o lesie nie wiedzą, ale od tego są leśnicy. Rolą jednak leśników jest także otwartość (informacja) i edukacja, dlatego warto mówić o tym co dzieje się w lesie w sensie przyrodniczym i jakie są koszty zarządzania państwowymi lasami. Pozdrawiam. |
~kondor |
26.10.2015 20:20:12 |
Henryku nie martw się o pieniądze Lasy Państwowe czerpią ogromny zysk z swych parobków tzn Zakładów Uslug Lesnych .Dla pana Jarka ,jego kolegów i koleżanek kasy nigdy nie zabraknie,premie,nagrody ,opał ,ryczałt za paliwo trzynastki , jubileusze.a w sprzyjających okolicznościach możliwość kupna leśniczówki za - złotówkę. na razie szafa gra . . . |
~daria |
01.11.2015 09:08:46 |
Bardzo ciekawie Pan napisał! Już wiem, co się stało z sosnenką, którą widzę przez okno! Człowiek się uczy całe życie...pozdrawiam! |
|