autor Jarek data 2008-07-27
Wróciłem właśnie
z urlopu na Mierzei Wiślanej. Niestety nie udało mi się tam nigdzie podłączyć
do Internetu, stąd kilkudniowa przerwa w blogu, którą postaram się teraz
nadrobić opisując różne wakacyjne zdarzenia.
Zwiedzaliśmy tam
znajdujący się w Kątach Rybackich rezerwat kormoranów „Mierzeja Wiślana”. Jest wspaniale
przystosowany dla turystów i świetnie oznakowany. Są tablice informacyjne z mapami,
szlaki turystyczne piesze, rowerowe i konne. Ale na mnie największe wrażenie
zrobiło to, że widać jak tamtejsi leśnicy radzą sobie z dewastacją lasu jakiej
dokonują kormorany.
Kormorany są na
niektórych terenach prawdziwą zmorą, a obecność ich kolonii oznacza zamieranie
dużych powierzchni drzewostanów przede wszystkim w wieku rębnym i okołorębnym –
starych wysokich drzew liczących około 100 lat.
Ten ptak zjada
dziennie 2-3 kg
ryb, mieszka w dużych koloniach i te kolonie oznaczają zamieranie lasu. Drzewa
nie wytrzymują intensywnej dewastacji spowodowanej dużą ilością toksycznych
ptasich odchodów – schną, kruszą się, padają.
Widać, że tamtejsi
leśnicy potrafią odnawiać powierzchnie zdewastowane przez kormorany. Można
zobaczyć kilkuletnie już młodniki, które zapewniają trwałość podłoża. Mierzeja
to wąski pasek lądu pomiędzy Zatoką Gdańską a Zalewem Wiślanym, który gdyby nie
był porośnięty lasem, ulegałby szybkiej erozji. Gospodarka leśna jest w stanie
utrzymać tam obecność drzewostanu ale nie jest w stanie z niego w pełni
korzystać, bo obumarłe drzewa w porzuconych koloniach nie nadają się do użytku
przemysłowego.
Na terenie
rezerwatu pozostawiono powierzchnie referencyjne na których nie prowadzi się
prac, ale obserwuje sukcesję wtórną. Na tych powierzchniach nie byłem, znajdują
się poza szlakiem z którego nie chciałem schodzić gdyż mam szacunek dla woli
gospodarza.
|